Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 19 października 2014

Golden Rose - Velvet Matte nr 10 - kolor idealny?

Witajcie!

Zdarza się wam trafić czasami na produkt bez którego nie wyobrażacie sobie już życia? Kolor idealny, krem idealny? Kosmetyk, który zabrałybyście ze sobą dosłownie na "bezludną wyspę". Produkt dzięki któremu wiecie, że wyglądacie dobrze, ba...bardzo dobrze? Mnie takie "złote jajo" trafiło się przez przypadek i dziś stanowi MUST HAVE mojej makijażowej kosmetyczki.

Przedstawiam wam pomadkę do ust z firmy Goldem Rose z serii Velvet Matte w kolorze nr 10.


Trafiłam na nią przypadkiem będąc na zakupach z moją Mamą. Pamiętam, że długo debatowałyśmy nad kolorem, który powinnam wybrać, aż ostatecznie Mama przekonała mnie do koloru nr 10 i to był "strzał w 10" !
Jak dla mnie jest to kolor idealny. Przybliżony do mojego naturalnego koloru ust dzięki czemu usta są podkreślone ale jednocześnie nadal wyglądają naturalnie.
Do dziś żałuję, że nie trafiłam na nią przed swoim ślubem ( chyba jeszcze ta seria pomadek nie była dostępna ) bo na 100% byłby to kolor, który nosiłam być podczas swojego ślubu. IDEAŁ !!!!


Zdjęcia niestety nie oddają całkowicie koloru pomadki. Jest to lekko przybrudzony róż. W zależności od naturalnego kolorytu ust wydaje się być odrobinę ciemniejszy bądź też odrobinę żywszym kolorem niż na zdjęciach. Pasuje do wielu makijaży i tych podkreślających oczy typu smoky eye - wystarczy wówczas wklepać delikatnie pomadkę a usta zostaną naturalnie podkreślone. Przy delikatnym makijażu oczu wystarczy użyć pędzelka do ust lub nałożyć grubszą warstwę pomadki aby efektownie skupić uwagę na ustach.


Myślę, że na temat jakości matowych pomadek z Golden Rose napisano już nie jeden post:) Są porównywane do matowych pomadek z MAC. Nie będę się więc nadmiernie rozpisywać. Dodam tylko, że w mojej kosmetyczce jest to jedyna matowa pomadka. Choć myślę, że nie ostatnia. Dla większego komfortu jej noszenia najpierw używam balsamu do ust. Nie tylko zapobiega on nadmiernemu przesuszeniu ust ale również dodaje blasku ustom, minimalizuje efekt matowości. Osobiście bardzo lubię taki efekt. Jak na pomadkę utrzymuje się na ustach całkiem długo. Nie mam jej absolutnie nic do zarzucenia. Jest to moja pomadka idealna!!!!

Napiszcie koniecznie w komentarzach czy macie swoje pomadkowe ideały:) Jestem ich ogromnie ciekawa?

Trzymajcie się cieplutko!!
Ania

piątek, 17 października 2014

Tydzień w zdjęciach-październik`14


Witajcie!

Nie zawsze mam coś ciekawego do pokazania w serii "Tydzień w zdjęciach", stąd też tego typu posty dość rzadko pojawiają się na moim blogu. Ale urlop w UK to zdecydowanie materiał na posta. Co prawda nie byliśmy nastawieni na zwiedzanie, pogoda też była w kratkę ( w ciągu jednego dnia potrafiło świecić oślepiające słońce, by chwilę potem zaskoczyć ulewnym deszczem! Ot, klasyczna angielska pogoda! ), ale i tak udało nam się bardzo miło spędzić czas. Zapraszam na mix zdjęć:


W przypadkowej kolejności:
- pożegnanie z Kokotem :):):) Od naszego powrotu nie odstępuje nas na krok. Nic tylko chodzi, łasi się i domaga się pieszczot:)
- lotnisko we Wrocławiu w oczekiwaniu na lot
- Cambridge i jedno z wielu wydziałów Uniwerytetu. Najciekawsze, że sporo ludzi kręciło się z aparatami fotograficznymi, a obok nas przemykali studenci:)
- Nie ma to jak Uniwersytet...robi wrażenie!



- kawka i pyszne ciasto w formie dodatkowego powera w dalszym zwiedzaniu
- rowery...wszędzie rowery, na każdej ulicy, przy każdym ogrodzeniu...wszędzie!!!
- dowód na to, że byłam tam gdzie byłam...:)


- w STARBUCKS dostałam swoją imienną kawę:):):)
- tradycji stało się zadość - zdjęcie w budce telefonicznej zaliczone...ile myśmy się jej naszukali!
- kolejna scenka rodzajowa
- magazyn TESCO HOME - szkoda, że u nas takich nie ma. Przepiękne aranżacje i cudowne akcesoria do domu. Magazyn zabrałam ze sobą :)

To tyle z urlopowych wspomnień:)

Trzymajcie się cieplutko:)
Ania




czwartek, 16 października 2014

Urlopowe zdobycze kosmetyczne :)

Witajcie!

Wszystko co dobre szybko się kończy. Dotyczy to również naszego pobytu w UK. Tydzień minął błyskawicznie (Kinga - korzystając z okazji chciałam ogromnie podziękować Ci za ogromną gościnność. Cieszę się niezmiernie, że mogłyśmy się ponownie spotkać. Czekałam z niecierpliwością na nasze pogaduchy ).

Oczywiście pobyt w UK nie mógł się obyć bez drobnych zakupów kosmetycznych:) Oto co ostatecznie przyjechało ze mną z urlopu:


1. Bardzo długo zastanawiałam się czy skusić się na jakiś produkt z firmy MAC. Trochę obawiałam się zakupu w ciemno, sprawdzając jedynie kolorystykę i asortyment na stronie firmy lub na blogach. Zwłaszcza za taką cenę. Jednak podczas niedawnej wizyty w Galerii Magnolia we Wrocławiu trafiłam do sklepu MAC i "pomacałam" wszystkie produkty, którymi byłam zainteresowana:) Po przetestowaniu dość popularnej pomadki wiedziałam już na co się zdecyduję. Mój wybór padła na sławną pomadkę PLUMFUL. I jestem zachwycona :)

2. Będąc w UK nie można nie zajrzeć do szafy MAKE UP REVOLUTION! Obecnie produkty tej firmy biją rekordy popularności na blogach i youtube. Więc i ja nie potrafiłam się oprzeć ich czarowi:) Po dość dokładnym przejrzeniu asortymentu zdecydowałam, że najbardziej przydatna dla mnie będzie jedna z ich palet z cieniami do oczu. Kolorystycznie najbardziej spodobała mi się paleta <i>ICONIC 2.


Dziś wykonałam nią pierwszy makijaż i póki co jestem na tak. Cienie ładnie się rozcierają i łączą.

3. Nie mogłam przejść obojętnie obok SOAP & GLORY! Nie ma chyba osoby w świecie blogowym, która nie słyszała by tej nazwy. Produkty tej firmy to było moje MUST HAVE, bez którego wyjazd z UK był nie możliwy!!! :) Trafiłam na okazję "kup 1 a za 2 zapłacisz 1/2 ceny" :) No powiedzcie, czy oparłybyście się takiej okazji???!!!
Do moich wytęsknionych rączek trafiły:
- CLEAN ON ME - żel do mycia
- BUTTER YOURSELF - balsam do ciała
- BODY BUTTERCREAM - masło do ciała
- SUGAR CRUSH - peeling do ciała

Z tych wszystkich produktów w użyciu jest już balsam do ciała BUTTER YOURSELF i jestem zachwycona jego działaniem. Pomimo lekkiej konsystencji pięknie nawilża.

4. Na promocji w BOOTS były również produkty firmy PLAMERS
. U nas dość drogie, tam nieporównywalnie tańsze. Kupiłam :
- balsam do ciała przeciw rozstępom
- balsam brązujący do ciała
- pomadkę ochronną


Produkty grzecznie poczekają na swoją kolej, ale już nie mogę doczekać się pierwszych testów:)

5. Skusiłam się również na duet z NEUTROGENA. Wybrałam serię grejpfrutową: peeling do twarzy oraz krem nawilżający. Przyznam się, że te produkty kupiłam całkowicie w ciemno, ale pomimo iż NEUTROGENE znam tylko z kremów do rąk, darzę tą markę bliżej mi nie zrozumiałą sympatią i po prostu musiałam kupić te dwa produkty:)



6. Jako ostatnie do moich rąk trafiła seria miodowa HONEYMANIA z THE BODY SHOP. Masło do ciała, żel pod prysznic oraz mydło pachną obłędnie. Niczym nektar kwiatowy. Kusi mnie aby przetestować już masło do ciała, ale muszę się uzbroić w cierpliwość i powstrzymać przed otwarciem wszystkich produktów od razu :):):) A wszystkie tak kuszą !!!!


Jestem w pełni usatysfakcjonowana zakupami. Kupiłam dokładnie to co chciałam.

Po dokładnym buszowaniu po BOOTS czy DRUGSTORE stwierdzam, że nasze rodzime drogerie nie mają się czego wstydzić. Asortyment kosmetyków jest dużo bogatszy niż ten dostępny w drogeriach w UK. Oczywiście różnica polega na cenach. Mam wrażenie, że u nas trudniej zdecydować się na zakup wysoko półkowych produktów, gdyż są one dużo droższe od drogeryjnych. W UK o ile udało mi się spojrzeć na ceny produktów z wyższej półki, przepaść cenowa jest trochę mniejsza, więc luksusowe marki są bardziej dostępne cenowo.

I to wszystko jeśli chodzi o zakupy w UK.

Trzymajcie się cieplutko i dajcie znać czy jesteście zainteresowane dokładniejszą recenzją któregoś z pokazanych kosmetyków?

Ania





wtorek, 7 października 2014

It`s holiday time :):)

       http://www.keepcalm-o-matic.co.uk/

Witajcie!!!!

Doczekałam się!!!! Jutro wylatujemy na wyczekiwany urlop!!!! Yupiiiiii !!!!!! Wracam za tydzień!!!!

Trzymajcie się cieplutko!!!!
Ania "Urlopowiczka" ;)

środa, 1 października 2014

Drobna zmiana :) Nowy kolor na głowie :)

Witajcie!

Od ponad 4 lat nie farbowałam włosów. Kolor jaki widać na wcześniejszych zdjęciach to mój naturalny kolor. Typowy ciemny blond. Był czas kiedy uważałam swój naturalny kolor włosów za brzydki, mysi i nijaki. Dlatego przez wiele lat zakrywałam go rożnego koloru farbami ( głównie odcienie blond ). Jednak pewnego razu farba którą nałożyłam dosłownie spaliła mi włosy. Zaczęły wypadać garściami. Od razu ścięłam włosy i podjęłam decyzje, że już nie będę ich farbować. Z czasem zaakceptowałam swój naturalny kolor, ba...nawet go polubiłam. Doceniłam wygodę braku odrostów i oszczędność pieniędzy i czasu.
Jednak po 4 latach chodzenia wciąż w tym samym kolorze na głowie postanowiłam coś zmienić:)
A oto efekt:



Pierwszą po tak długiej przerwie koloryzację postanowiłam oddać w ręce profesjonalistów. Wybrałam ten sam salon fryzjerski w którym czesano mnie do ślubu - Galeria Fryzur w Kaliszu :) Wiedziałam więc, że mogę być spokojna o efekt i jakość usługi. Najpierw umówiłam się na konsultację fryzjerską podczas której przesympatyczna Pani Ania dobrała odpowiedni odcień farby oraz przedyskutowałyśmy różne wariaty farbowania. Wiem, że dla uzyskania pożądanego przeze mnie koloru zmieszano dwa odcienie farb, oba w kolorze jasnego brązu, ale o rożnej tonacji ( chłodny i ciepły odcień ).

Z efektu jestem niezmiernie zadowolona!! Kolor jest idealny!! Podkreśla kolor tęczówki oraz ociepla koloryt cery. Wygląda jakby to był mój naturalny kolor włosów. A przecież o taki efekt chodzi w farbowaniu:)

Grzywka to inna historia. Do ostatniej chwili nie była do niej przekonana. Ale stwierdziłam, że jak szaleć to na całego. Efekt z grzywką mnie osobiście bardzo się podoba? Zupełnie nie przypomina tych traumatycznych wspomnieć grzywki z dzieciństwa:)

A wy preferujecie naturalny kolor włosów, czy szalejecie z kolorami? Uważacie, że grzywka jest trendy? Czy to już śpiewka przeszłości??

Ściskam cieplutko!!!

Ania
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...